QNAP prezentuje inteligentny system telekonferencyjny KoiMeeter

QNAP oficjalnie zaprezentował KoiMeeter – nowy inteligentny system telekonferencyjny dla QNAP NAS. Rozwiązanie to oferuje kompletny zestaw funkcji i narzędzi dla wymagających użytkowników – włącznie z możliwością prowadzenia bezprzewodowych prezentacji, zapisywania tekstowej transkrypcji rozmów i tłumaczenia w czasie rzeczywistym (w oparciu o mechanizm bazujący na sztucznej inteligencji), czy nagrywanie i lokalne rejestrowanie wideo z konferencji. To idealne, atrakcyjne cenowo i rozwiązanie dla firm, które pozwoli im osiągnąć wyższe poziomy komunikacji, pracy zespołowej i produktywności.

Dzięki nowej aplikacji KoiMeeter proces tworzenia systemu telekonferencyjnego jest niezwykle prosty. Wystarczy zainstalować KoiMeeter na urządzeniu QNAP NAS, a następnie podłączyć je do telewizora via HDMI. Do NAS-a należy też podłączyć odpowiednie kamery i mikrofony (przez USB), tworząc w ten sposób kompletne rozwiązanie do prowadzenia telekonferencji.

Prowadzenie wysokiej jakości rozmów z transmisją wideo jest niezwykle proste – stronami mogą być użytkownicy dwóch urządzeń z KoiMeeter lub innym, kompatybilnym systemem SIP (np. Avaya). Aplikacja KoiMeeter oferuje m.in. funkcję bezprzewodowej prezentacji, co oznacza, że osoba prowadząca rozmowę może wygodnie udostępniać ekran za pośrednictwem przeglądarki internetowej (dzięki czemu nie trzeba korzystać np. z bezprzewodowego projektora czy dodatkowego oprogramowania – za sprawą funkcji Insight View mogą oni oglądać obraz bezpośrednio na swoich komputerach). KoiMeeter wyposażono również w zaawansowane funkcje bazujące na sztucznej inteligencji, w tym automatyczną transkrypcję audio, tłumaczenia w czasie rzeczywistym czy funkcję redukcji szumu i zakłóceń (gwarantującą idealną jakość połączenia). Wszystkie telekonferencje można narywać w celu późniejszego wykorzystania.

“Tradycyjne systemy do telekonferencji są zwykle drogie – co sprawia, że wiele firm wyposaża w nie zaledwie kilka wybranych sal konferencyjnych, które później są oblegane przez użytkowników. Dzięki możliwe jest tanie i proste stworzenie bazujących na sztucznej inteligencji systemów konferencyjnych. Wystarczy do tego NAS z portem HDMI podłączony do telewizora oraz odpowiednie, kompatybilne mikrofony i kamery” – komentuje Dylan Lin, Product Manager QNAP.

Urządzenia z KoiMeeter mogą współpracować z kamerami 180 stopni oraz mikrofonami Bluetooth strategicznego partnera – firmy Jabra, oraz wybranymi kamerami marki Logitech. W aktualnej wersji KoiMeeter zintegrowany jest tradycyjny system telekonferencyjny SIP, trwają już jednak prace nad wprowadzenie integracji z wybranymi chmurowymi systemami telekonferencyjnymi. Tworzona jest już również mobilna wersja aplikacji KoiMeeter, która wkrótce pozwoli na uczestniczenie w telekonferencjach również z poziomu urządzeń mobilnych.

Dostepność

Aplikację KoiMeeter Smart Video Conference Solution można pobrać z Centrum Aplikacji QTS. W standardowym darmowym planie, użytkownicy mogą od razu rozpocząć prostą telekonferencję wideo – po wykupieniu dodatkowej licencji możliwe jest korzystanie z bardziej zaawansowanych funkcji. Więcej informacji o nowości oraz o innych produktach QNAP znaleźć można na stronie www.qnap.com

Jak dobrać akcesoria USB-C?

Od momentu ogłoszenia nowego standardu, USB-C było światłem w tunelu wszystkich, którzy marzyli o prawdziwej unifikacji przewodowych połączeń między urządzeniami. Łącząc możliwości przesyłu danych, zasilania i transmisji video, nowa wtyczka rozbudziła nasze apetyty. Jak wygląda sytuacja USB-C pięć lat po swojej premierze i dlaczego nie do końca ułatwiło życie użytkownikom?

TL;DR – czyli główne przesłanie tego artykułu

Dla tych, którzy nie chcą się zagłębiać w techniczne zawiłości i gąszcz specyfikacji mam złą wiadomość. Przesłaniem dalszej części tego materiału jest uświadomienie, że USB-C nie uwalnia nas od wnikliwej lektury specyfikacji urządzeń, akcesoriów, a nawet przewodów przygotowanych dla nowego standardu.

USB-C jest określeniem, które charakteryzuje jedynie fizyczne aspekty standardu. W prostych, żołnierskich słowach: chodzi o wygląd wtyczki i portu w urządzeniu. To co kryje się w tymże porcie, to już zupełnie inna historia. Nie każdy kryje w sobie prędkości USB 3.1, nie każdy ładuje (a jeśli już to nie z taką samą wydajnością) i nie każdy dysponuje możliwościami transmisji video. Musimy dokładnie wiedzieć czego chcemy i wnikliwie szukać tego w opisach produktów, czego sami producenci nam niestety nie ułatwiają.

Podsumowując, można napisać, że posiadanie USB-C w naszym smartfonie, tablecie czy laptopie właściwie nigdy nie oznacza, że możemy wykorzystać pełne spektrum możliwości portu. Kupiona przejściówka na HDMI wcale nie musi działać, hub z możliwością podłączenia zasilacza wcale nie musi ładować. Na profilu FB UNITEK.Polska zawsze staramy się pomóc dobrać odpowiednie akcesoria, ale nie każdy ma tyle szczęścia.

Jak się w tym odnaleźć?

Nieważne czy dopiero szukamy urządzenia z portem USB-C, czy już takie mamy, warto wiedzieć co się może w nim kryć.

Fizyczna budowa złącza

Standard USB-C jest w zasadzie opisem fizycznej budowy wtyczki i portu.

Wielkość wtyczki porównywalna z microUSB sprawia, że łącze to sprawdzi się nawet w najmniejszych akcesoriach, takich jak pamięci flash. 24 piny zapewniają komunikację, która daje znacznie więcej możliwości niż dotychczasowe, a odwracalna konstrukcja zapewnia brak problemów z szybkim podłączeniem, nawet bez specjalnego „celowania”.

Wszystkich ciekawych dokładnych specyfikacji każdego z pinów odsyłam do źródeł zewnętrznych dokładnie opisujących kwestie techniczne. Znaleźć je można na końcu artykułu. Niestety, nie przybliżają one nas specjalnie do rozwiązania problemu z doborem akcesoriów, więc nie ma konieczności o nich pisać więcej.

Czy USB-C równa USB 3.1?

Zacznijmy od tego, że nie można nazywać złącza typu C mianem USB 3.1. Standardy opisywane za pomocą numerów: 1.1, 2.0, 3.0, 3.1, opracowywane były z myślą o starszych rodzajach wtyczek. Ma to swoje odzwierciedlenie w ich mnogości: różnych rozmiarach microUSB, USB-B, czy oznaczeniach kolorystycznych (niebieski jako oznaczenie USB 3.0 w najpopularniejszych portach i na przewodach USB-A i USB-B).

Standardy określane za pomocą numerów opisują możliwości transferu danych oraz maksymalne napięcie i natężenie zasilania obsługiwane przez port. Zasilaniu poświęcimy osobny dział, ale warto powiedzieć, dlaczego przy okazji USB-C warto sprawdzać z jaką szybkością mamy do czynienia.

Na nasze szczęście, większość gniazd USB-C szczyci się standardem 3.1. Oznacza to nawet 10 Gbit/s przy maksymalnych osiągach.

Niestety, nie możemy postawić znaku równości między rodzajem wtyczki, a drzemiącym w niej potencjałem na szybkość transferu. Równie dobrze producent może do złącza zastosować specyfikację USB 3.0 czy USB 2.0. Nie zdarza się to często, ale oznacza to dwukrotny spadek szybkości w przypadku 3.0 i nawet 20-to krotny w przypadku 2.0!

W ten sposób określiliśmy punkt pierwszy wyboru odpowiednich akcesoriów i urządzeń z USB-C: upewnijmy się, że port obsługuje standard USB 3.1.

Niewykorzystany potencjał zasilania

Do gry wchodzi kolejny standard. USB PD, czyli Power Delivery. USB-C od początku swojego istnienia obiecywało zastąpienie dziesiątek różnych końcówek od zasilaczy laptopów i urządzeń mobilnych jedną, wygodną wtyczką. To właśnie Power Delivery jest spełnieniem tej obietnicy.

Standard USB PD w zasadzie zmienia całkowicie dotychczasową sytuację. USB znane jest z wszechobecnego zastosowania do ładowania urządzeń mobilnych i regulowane było przez technologię USB Battery Charging. To dzięki USB BC nasze urządzenia ładowały się w bezpieczny sposób, bez przekraczania natężeń i napięć uważanych za zdrowe dla zasilacza i baterii. Niestety, poza smartfonami i akcesoriami, takimi jak power banki, nie mogliśmy liczyć na wiele więcej. BC ograniczał się do 1.5A natężenia i 5V napięcia, tym samym nie pozwalał na zasilanie bardziej „prądożernych” urządzeń: monitorów, drukarek itp.

Z pomocą przyszedł Power Delivery, rozszerzając możliwości zasilania do 5A i 20V, dając sumaryczną moc nawet 100W. Marzenia o monitorze, który wymaga podłączenia tylko jednego przewodu stały się realne.

Uwaga, USB-C nie jest tożsame z Power Delivery. Warto to sprawdzić w specyfikacji urządzenia czy akcesoriów, które chcemy zakupić. Bez PD otrzymujemy złącze o maksymalnych osiągach USB 3.1 w ramach zasilania.

To nie koniec.

Power Delivery ma również swoje dodatkowe stopniowanie, określane za pomocą profili. Ma to bardzo duże znaczenie przy doborze akcesoriów pod kątem urządzenia, które ma być ładowane.

Profile stopniują się następująco:

  1. Profil 1: 10 W (5 V przy 2 A)
  2. Profil 2: 18 W (5 V przy 2 A -> 12 V przy 1.5A)
  3. Profil 3: 36 W (5V przy 2 A -> 12 V przy 3A)
  4. Profil 4: 60 W (5 V przy 2 A -> 20 V przy 3 A)
  5. Profil 5: 100 W (5 V przy 2 A -> 20 V przy 5 A)

Jak widać, rozstrzał jest dosyć duży, ale nas interesuje przede wszystkim profil czwarty i piąty. Kiedy ma znaczenie? Przy urządzeniach o większym poborze mocy niż smartfony czy tablety.

Przyjmijmy następujący scenariusz. Dysponujemy laptopem, który umożliwia nam ładowanie przez port USB-C. Laptop ma dedykowany zasilacz o mocy 85W z przewodem typu C. Interesuje nas rozszerzenie możliwości naszego laptopa i chcielibyśmy kupić hub USB, który obsługuje Power Delivery. Dzięki tego typu rozwiązaniu możemy podłączyć zasilacz do huba i za pomocą jednego portu w laptopie obsługiwać transfer danych z kilku portów USB oraz zasilać komputer jednocześnie.

Hub wyposażony w Port USB-C z Power Delivery. Więcej tutaj.

Niestety, jeśli wybierzemy hub z Power Delivery Profile 4, to dostaniemy maksymalnie 60W, co może nie być optymalną wartością do podtrzymania i naładowania baterii w danym laptopie. Dlatego warto wypatrywać akcesoriów o profilu piątym, których niestety obecnie nie ma szczególnie dużo.

Mamy punkt drugi – Zasilanie:

  • Ustalenie czy potrzebujemy USB Power Delivery i jakie jest zapotrzebowanie na W przez nasze urządzenie.
  • Sprawdzenie czy akcesoria obsługują USB Power Delivery i w którym profilu potrafią pracować.

Transmisja video czyli Alternative Mode

Piny w złączu USB-C mogą być wykorzystywane na wiele sposobów. Oprócz transferu danych z pomocą standardu USB 3.1, mogą też obsługiwać alternatywne protokoły. Dotyczy to również sygnału video.

„Alternative Modes” to trzy protokoły, które implementowane są niezależnie od siebie i odpowiadają za przesyłanie obrazu w różnych technologiach.

Należy do nich:

  • DisplayPort Alternative Mode
  • HDMI Alternative Mode
  • MHL Alternative Mode

Przykład przewodu USB-C -> DisplayPort. Więcej tutaj.

Informacja o nich jest istotna, gdy chcemy wykorzystać nasze złącze USB-C do wyświetlania obrazu na dodatkowym monitorze, projektorze czy telewizorze. W pierwszej kolejności musimy sprawdzić, czy port w naszym urządzeniu obsługuje którykolwiek z trybów alternatywnych. Jeżeli tak, to musimy wiedzieć jaki.

Będzie nam to potrzebne, dlatego, że zwykle obsługa zewnętrznego ekranu związana jest z zakupem odpowiedniej przejściówki. Może to być USB-C -> HDMI, USB-C -> DisplayPort, czy na przykład hub z którymś z tych wyjść video.

Hub z wyjściem HDMI. Więcej tutaj.

Uwaga: nie możemy uprościć sobie sprawy i sprawdzić jakiego typu jest to adapter. Akcesoria z HDMI mogą w sobie ukrywać chip obsługujący DisplayPort Alternative Mode i konwertujący sygnał na HDMI. W ten sposób często jesteśmy zmuszeni do lektury specyfikacji chipsetu wbudowanego w urządzenie.

Wisienką na torcie jest kodowanie HDCP (High-bandwidth Digital Content Protection). Stworzone zostało by przeciwdziałać nagrywaniu video z odtwarzaczy czy serwisów streamingowych, takich jak Netflix. Nagrane materiały mogłyby być później rozpowszechniane w nielegalny sposób ze szkodą finansową dla wydawców i twórców treści.

Jeżeli chcielibyśmy podłączyć naszego laptopa przez adapter USB-C -> HDMI (czy jakikolwiek inny) do telewizora i mieć pewność, że możemy oglądać treści 4K, przejściówka musi obsługiwać standard HDCP v2.2. Bez tego ani rusz.

Podsumowując temat video – jeżeli chcemy korzystać z możliwości transmisji video:

  1. Musimy sprawdzić czy port USB-C w urządzeniu obsługuje sygnał video.
  2. Jeżeli tak, to musimy sprawdzić jakie Alternative Modes obsługuje.
  3. Ostatnim krokiem jest świadomy zakup przewodu lub adaptera, który współpracuje z obsługiwanym przez port trybem video i uwaga: obsługuje kodowanie HDCP v2.2

Pełna tabela zgodności trybów z przewodami i adapterami.

Bonus: Thunderbolt 3

Thunderbolt 3 to osobny temat, na który warto poświęcić kolejny rozdział.

Wcześniejsze standardy Intela mające na celu stworzenie i rozpowszechnienie szybkiego, wszechstronnego łącza zawiodły, głównie ze względu na nowy, kolejny standard wtyczki i portu. Producenci wolno go adaptowali i mimo, że Thunderbolt i Thunderbolt 2 zawsze gdzieś były obecne, to jednak nie popularne.

Wtyczka Thunderbolt 3 (czarny) oraz Thunderbolt 1,2 (białe).

Nowy, trzeci Thunderbolt opracowany został już z myślą o USB-C i tylko pod tą postacią można go spotkać. Był to z pewnością dobry krok, który na fali nowego USB rozpowszechni go szybciej niż poprzedników.

Wspominam o tym standardzie, ponieważ może się okazać, że specyfikacja określi port USB-C w naszym urządzeniu jako Thunderbolt 3, a to bardzo dobra wiadomość.

Wiąże się to z nawet 4x szybkością w stosunku do USB 3.1, wsparciem dla ładowania nawet do 100W i obsługą DisplayPort Alternative Mode. Dodatkowo, szukając akcesoriów dla portu z tą technologią, możemy szukać już po haśle „Thunderbolt 3” i mamy pewność, że dadzą nam pełne spektrum możliwości. Wyjątkiem może być Power Delivery i profile ładowania w adapterach i stacjach dokujących, które i tak trzeba weryfikować.

Można pomyśleć, że to najlepsza opcja, gdyby nie fakt, że producentom urządzeń zdarza się projektować sprzęt, który nie jest w stanie wykorzystać pełnych możliwości transferu danych Thunderbolt 3, a jedynie ich połowę. Na szczęście prędkości maksymalne to raczej laboratoryjne wartości, ciężkie do uzyskania w praktyce, więc wpływ na naszą wydajność będzie niewielki i raczej hipotetyczny.

Podsumowanie

Port USB-C to przyszłość unifikacji wtyczek wykorzystywanych przy transferze danych, video czy ładowaniu urządzeń osobistych. Niestety, póki co cierpi na choroby wieku dziecięcego, mnożąc standardy i mocno komplikując życie użytkowników. Miejmy nadzieję, że z czasem kurz opadnie i dostaniemy jedno łącze, które da nam pełne spektrum możliwości, bez kombinowania i zawiłości związanych z uważną lekturą specyfikacji urządzeń oraz akcesoriów.

Tymczasem oddaję w Twoje ręce podsumowanie, które w aktualnej sytuacji przeprowadzi Cię przez proces analizy i poszukiwania akcesoriów do USB-C. Pamiętaj, że zawsze, kiedy potrzebujesz pomocy, możesz się zgłosić do nas na profil Unitek.Polska. Zrobimy wszystko co w naszej mocy.

Szybka ściąga

Jak poznać swój port USB-C i dobrać do niego akcesoria:

  1. Prędkość transmisji:
    Upewnijmy się, że port obsługuje USB 3.1, czy jest to port Thunderbolt 3 (wtedy również kwestia video jest znana).
  2. Zasilanie:
    1. Ustalenie czy potrzebujemy USB Power Delivery i jakie jest zapotrzebowanie na W przez nasze urządzenie.
    2. Sprawdzenie czy akcesoria obsługują USB Power Delivery i w którym profilu potrafią pracować.
  3. Video:
    1. Musimy sprawdzić czy port USB-C w urządzeniu obsługuje sygnał video.
    2. Jeżeli tak, to musimy sprawdzić jakie Alternative Modes obsługuje.
    3. Ostatnim krokiem jest świadomy zakup przewodu lub adaptera, który współpracuje z obsługiwanym przez port trybem video i uwaga: obsługuje kodowanie HDCP v2.2
  4.  Thunderbolt 3:
    1. Sprawdzamy czy port przeznaczony jest do ładowania urządzenia.
    2. Sprawdzamy, czy obsługuje kodowanie HDCP v2.2.

Żródła:

https://en.wikipedia.org/wiki/USB

https://en.wikipedia.org/wiki/USB-C

https://www.electronicdesign.com/interconnects/introduction-usb-power-delivery

Porównanie ładowarek samochodowych – UNITEK vs tania ładowarka 2xUSB

Przy ogromie urządzeń towarzyszących nam w podróży, od telefonów i tabletów, po nawigacje i kamery, ładowarka samochodowa stała się niezbędną częścią wyposażenia. Urządzenia te już od lat goszczą na polskim rynku, przyjmując rozmaite kształty, kolory, liczby portów USB i innych funkcji. Od niedawna, UNITEK w swojej ofercie posiada bardzo minimalistyczny model, wyposażony w dwa porty USB, który całkowicie chowa się w gniazdu zapalniczki. Postanowiliśmy pokazać, czym różni się od innego, popularnego na rynku modelu i dlaczego warto zapłacić za niego nieco więcej, choć wciąż niewiele.

Słowem wstępu: mamy do czynienia z dwoma ładowarkami o bardzo podobnym wyglądzie i funkcjach. Obie są minimalistyczne i posiadają dwa porty USB służące do uniwersalnego ładowania przeróżnych urządzeń podczas podróży samochodem.

Ładowarka UNITEK Y-P540 to jeden z nowszych modeli producenta, który na swoim koncie ma już wiele udanych konstrukcji. W momencie pisania artykułu, ładowarkę można kupić za 29.99 zł, w popularnym sklepie morele.net.

Konkurencyjne rozwiązanie, to bliźniaczo wyglądająca ładowarka, która osiągnęła szczyt popularności na portalu aukcyjnym Allegro. Dostępna jest w momencie pisania artykułu w cenie nawet 3.99 zł.

Przeanalizujmy skąd taka różnica.

Do porównania wizualnego wykorzystaliśmy rzeczywiste zdjęcia, wykonane telefonem komórkowym bez żadnej obróbki, za wyjątkiem zamazania logotypu i połączenia ze sobą ujęć obu ładowarek na zasadzie kontrastu.

Zacznijmy od opakowania. Jak widać, tania ładowarka przyszła do nas w matowym woreczku foliowym. Ładowarka UNITEKa została zapakowana w opisane i oznaczone opakowanie.

Ciężko tutaj mówić o porównaniu, ponieważ przewaga jest jednostronna. Odpowiednie opakowanie produktu ma szereg zalet: chroni je podczas transportu, zabezpiecza przed wilgocią, wstrząsami i kurzem. Otrzymując produkt w odpowiednim opakowaniu, mamy znacznie większą gwarancję, że nie nastąpiły w nim jakieś mechaniczne uszkodzenia, które mogą prowadzić do przepalenia się ładowarki lub co gorsza, uszkodzenia gniazda zapaliczki lub samochodu.

Tym samym, produkt UNITEKa jest znacznie lepszym kandydatem na prezent urodzinowy, świąteczny czy z dowolnej, innej okazji. Nie tylko dostajemy estetyczne opakowanie, ale również większą gwarancję, że obdarowana osoba nie będzie miała ze swoim prezentem problemów.

Po wyjęciu ładowarki UNITEKa z opakowania, możemy porównać wygląd zewnętrzny.

Obie ładowarki z założenia spełniają identyczną funkcję: ładują za pomocą dwóch portów USB i mieszczą się całkowicie w samochodowym gniazdku zapalniczki. Nie dziwi więc, że wygląd zewnętrzny obu produktów jest niemal identyczny, a gdyby nie logo producenta, ciężko by było je od siebie odróżnić.

Podobnie jest w przypadku zbliżenia na porty USB. W przypadku UNITEKa dochodzi nam oznaczenie obu portów amperażem, który wynosi 2.4A.

By dowiedzieć się czegoś więcej o testowanych urządzeniach, musieliśmy zajrzeć do środka, sprawdzić według jakich schematów zostały stworzone komponenty i zmierzyć ich możliwości w naszym serwisowym labie.

Wizualne porównanie wnętrza ładowarek dla niewprawnego oka nie niesie wiele informacji. Jedyna różnica, która może wpływać na efektywność pracy urządzenia, to połączenie ze “skrzydełkami” ładowarki, które w przypadku tej tańszej rozwiązano za pomocą przylutowanego drucika, niestety tylko do jednej strony. W ładowarce UNITEKa połączenie rozwiązano inaczej i przynajmniej wizualnie sprawia wrażenie solidniejszego.

Przejdźmy do porównania specyfikacji.

Opis taniej ładowarki nie dał nam dużego pola na interpretację. Pierwszą, techniczną wartością wskazaną w specyfikacji jest wskazanie 2 x 2.1A dla portów jakimi dysponuje urządzenie. Można to zinterpretować jako amperaż na poziomie 2.1 do dyspozycji każdego z portów USB. Na papierze nie wygląda to najgorzej, jest to wartość, która zwykle wystarczy do ładowania jednego, umiarkowanie obciążonego urządzenia mobilnego.

Oprócz amperażu, wskazano również napięcie wejściowe 12V, które wskazuje na to, że ładowarka przystosowana została jedynie do zastosowania w samochodach osobowych, które mają zakres napięcia w gniazdku zapalniczki właśnie w okolicy 11-14V.

W opisie nie ma żadnych innych technicznych informacji. Dominują “marketingowe” określenia: “estetyczny wygląd” i “minimalny rozmiar”.

Ładowarka UNITEKa dysponuje już znacznie szerszym opisem i specyfikacją. Dostajemy informację o tym, że każdy z portów dysponuje niezależnym 2.4A/5V, co oznacza, że ładowarka może naładować dwa, obciążone urządzenia mobilne jednocześnie.

Urządzenie obsługuje zarówno 12V jak i 24V daje nam informację, więc właściciele samochodów ciężarowych mogą być spokojni i w ciemno zakupić produkt UNITEKa.

Do sterowania zainstalowano specjalny mikroprocesor (standard BC 1.2), który kontroluje cały proces, dobiera napięcie, odłącza zasilanie, kiedy urządzenie jest już naładowane oraz dba o inne aspekty ładowania, które wydłużają życie baterii i utrzymują jej pojemność.

Producent chwali się dodatkowymi zabezpieczeniami: przed przeładowaniem, zwarciem i przegrzaniem.

Dzięki odkryciu podzespołów obu urządzeń, udało nam się sprawdzić producenta oraz dokładne specyfikacje zastosowanych schematów. Dane podane w kartach producenta sprawdziliśmy również laboratoryjnie.

Powyższa tabela podsumowuje wnioski wyciągnięte z tej analizy. Ładowarka UNITEK Y-P540 oparta jest o chip MPS MP9447 (karta specyfikacji dostępna tutaj), tania ładowarka oparta jest o chip FITI FR9886 (karta dostępna tutaj).

Podstawowa różnica, która ma największy wpływ na użytkowanie to amperaż, jakim dysponuje urządzenie. 5A dla UNITEKa oznacza, że każdy z portów jest w stanie niezależnie dostarczyć amperaż na poziomie 2.4. Bez problemu naładuje dwa, obciążone urządzenia mobilne takie jak telefon z nawigacją czy tablet z włączonym filmem. Opis taniej ładowarki został przekłamany i obydwa gniazdka mają do dyspozycji w sumie 2A. Oznacza to, że podłączając dwa urządzenia nie ma szans na ich naładowanie, a jedynie możliwe będzie spowolnienie rozładowania lub podtrzymanie poziomu baterii.

Potwierdza się informacja, że jedynie ładowarka UNITEK nadaje się do pojazdów ciężarowych, w których gniazdkach napięcie wynosi 24V i więcej, w zależności od wahań. Tania ładowarka, według specyfikacji komponentów, obsłuży maksymalnie 23V, co w połączeniu z brakiem zabezpieczenia przepięciowego, oznacza, że może bardzo szybko ulec przepaleniu i będzie do wyrzucenia.

Kolejną rzeczą, istotną z punktu widzenia użytkownika jest znacznie węższy zakres zabezpieczeń. Brak ochrony nadprądowej i przepięciowej może w środowisku gniazda zapalniczki, które nie jest z natury zbyt stabilne, doprowadzić od szybkiego i nagłego zniszczenia urządzenia.

Podsumowując, ładowarka Y-P40 to zdecydowanie trwalsze i wydajniejsze urządzenie, które otrzymujemy w estetycznym opakowaniu i tym samym nie tylko nadaje się na zakup dla siebie, ale również w charakterze prezentu. Na niekorzyść przemawia duża różnica w cenie, którą jednak warto przemyśleć. W końcu ładowarka to urządzenie, z którego korzystamy niemal codziennie i jej awaria w najmniej oczekiwanym momencie może być dużym kłopotem.

Jaki powerbank kupić i dlaczego warto unikać najtańszych.

Powerbanki to produkt, który obecny jest właściwie wszędzie. Sklepy zalała fala modeli różniących się kolorami, wielkością, pojemnością, liczbą wyjść, dodatkowymi funkcjami i akcesoriami. W jaki sposób odnaleźć się w tym zgiełku, jak wybrać dobry powerbank i dlaczego nie zawsze najtańsza opcja jest tą najlepszą.

Tani powerbank vs PQI 10000V

Tworząc to porównanie zdecydowaliśmy się na wybranie dwóch modeli o zbliżonych parametrach deklarowanych przez producenta oraz pokazanie jakie są zalety wyboru nieco droższego produktu. Głównym parametrem w tym przypadku była pojemność, która najczęściej jest kluczowym wyznacznikiem marketingowym. Pojemność powerbanka to również cecha, na którą najczęściej zwracają uwagę kupujący. Czy słusznie?

Jako przeciwnika PQI 10000V w cenie 109 zł (stan na lipiec 2017) wybraliśmy jeden z najpopularniejszych modeli znanego producenta o deklarowanej pojemności 10000mAh i cenie 59 zł (stan na lipiec 2017).

Zacznijmy od krótkiego opisu każdego z modeli.

Tani powerbank

Powerbank dotarł do nas w białym, kartonowym opakowaniu z okienkiem.

W środku otrzymujemy zestaw złożony z powerbanka w czarnej, plastikowej obudowie, której wygląd imitować ma skórzaną fakturę oraz krótkiego przewodu ładującego USB-microUSB. Sam plastik nie sprawia dobrego wrażenia, lecz choć wytłoczenia imitujące skórę nie wyglądają najlepiej to z pewnością sprawiają, że powierzchnia nie ślizga się w rękach i palce nie zostawiają na niej widocznych odcisków.

Urządzenie wyposażone jest w minimum podstawowych funkcji. Ma jedno wejście microUSB i jedno wyjście USB, przycisk włączający oraz diody sygnalizujące poziom naładowania oraz ładowanie powerbanka.

Podstawowe statystyki deklarowane przez producenta:

Bateria Akumulator litowo-jonowy (Li-Ion)
Producent baterii: Nieznany
Pojemność  10000
Napięcie wyjściowe  5
Maksymalny prąd wyjściowy  2.1
Długość  99
Szerokość  84
Wysokość  24
Waga  235
Zabezpieczenia:
OTP ‒ ochrona przed przegrzaniem
OCP ‒ ochrona przed przeładowaniem
SCP ‒ ochrona przed przepięciami
OVP ‒ ochrona przed skokami napięcia

PQI 10000V

Opakowanie PQI to biały kartonik z dużym okienkiem. Na froncie widzimy informacje kompatybilnych urządzeniach, ubezpieczeniu i większość najważniejszych specyfikacji.

Zestaw złożony jest z powerbanka, krótkiego przewodu do ładowania USB-microUSB oraz etui na urządzenie. Obudowa zrobiona jest z aluminium o bardzo gładkiej, matowej powierzchni. Zapobiega ona pozostawianiu odcisków palców. Etui wykonane jest z materiału przypominającego w dotyku zamsz. Chroni dodatkowo urządzenie przed uszkodzeniem lub porysowaniem.

Urządzenie wyposażone jest w dwa wyjścia USB o łącznej mocy 3.6A i jedno wejście microUSB. O poziomie naładowania ogniw informują nas diody, a prócz przycisku uruchamiającego ładowanie, do dyspozycji mamy diodę LED, która służy jako latarka.

Podstawowe statystyki deklarowane przez producenta:

Bateria Akumulator litowo-polimerowy
Producent ogniw: LG
Pojemność  10000
Napięcie wyjściowe  5
Maksymalny prąd wyjściowy  3.6
Długość  117
Szerokość  74
Wysokość  13.53
Waga  235
Zabezpieczenia:
OTP ‒ ochrona przed przegrzaniem
OCP ‒ ochrona przed przeładowaniem
SCP ‒ ochrona przed przepięciami
OVP ‒ ochrona przed skokami napięcia
Inne:
Dioda LED – funkcja latarki
Ubezpieczenie podłączonych urządzeń na 10 mln $

Testy powerbanków

Korzystając z umiejętności naszych techników dokonaliśmy serii pomiarów, które pokazują możliwości porównywanych urządzeń.

Pierwszy parametr to pojemność ogniw. W naszych testach nieznaczną przewagę miał tańszy produkt, lecz była to przewaga nieznaczna, zaledwie o 100mAh. Może to wynikać z parametrów ogniw, ale również z jakości zabezpieczeń uniemożliwiających zbytnie rozładowanie akumulatorów, co może prowadzić do ich uszkodzenia. W przypadku tańszego urządzenia zabezpieczenia pozwalają na mocniejsze rozładowanie, co z każdym kolejnym cyklem może pogłębić efekt szybszego zużywania się ogniw.

Jak określić pojemność rzeczywistą powerbanka?

Producenci powerbanków podają w swoich opisach pojemność nominalną powerbanków. Co uczciwsi dopowiadają, że jest to suma pojemności zastosowanych w powerbanków ogniw. Problem jest w tym, że stosowane ogniwa mają napięcie 3,6V lub 3,7V a standardowy port USB oferuje 5V.

Ponieważ nie stosuje się ogniw o napięciu 5V, niezbędna jest konwersja napięcia, co bezpośrednio przekłada się na rzeczywistą pojemność powerbanka, która wynosi zazwyczaj 67-65% pojemności nominalnej ogniw. Czyli kupując powerbanka o pojemności 12000 mAh – warto mieć świadomość, że jego pojemność rzeczywista to 8000 mAh.

Mierzyliśmy również amperaż na wyjściu z powerbanka, który przekłada się na czas ładowania urządzeń do niego podłączonych. Jak widać, w przypadku tańszego urządzenia maksymalne możliwości to 1.8A, czyli zauważalnie poniżej 2.1A deklarowanego przez producenta. PQI zapewnił 2.1A z teoretyczną możliwością zwiększenia tego w warunkach laboratoryjnych. Oprócz jednego portu 2.1A, droższy powerbank umożliwia również podłączenie drugiego urządzenia i ładowanie go z natężeniem 1.5A, co w momencie kiedy mamy dwa telefony lub telefon i tablet robi różnicę.

Duża przepaść pokazała się w momencie, kiedy sprawdzaliśmy ile czasu potrzebują ogniwa na pełne naładowanie. PQI do pełnego napełnienia potrzebował niecałych 7 godzin, gdzie w przypadku tańszego urządzenia oznaczało to aż 17 godzin ładowania! To sporo, biorąc pod uwagę, że nawet cała noc ładowania nie umożliwi wykorzystania pełnego potencjału powerbanka. Staje się to szczególnie istotne podczas wyjazdów, kiedy jesteśmy w drodze i rzadko mamy możliwość podładowywania baterii.

Zarówno jedno, jak i drugie urządzenie ma możliwość jednoczesnego ładowania ogniw i ładowania podłączonego urządzenia.

Wnętrza urządzeń

Sprawdziliśmy jak każde z urządzeń prezentuje się w środku.

W przypadku tańszego powerbanka, w środku znaleźliśmy bardzo powszechne ogniwa 18650 w technologii litowo-jonowej. W połączeniu z brakiem informacji o producencie ogniw, można spodziewać się, że chodzi o chińskie fabryki, które dość powszechnie zajmują się produkcją tego typu akumulatorów. Niestety nie zawsze przechodzą one odpowiednie kontrole jakościowe i nieznana jest stabilność i wytrzymałość ich produktów.

Wnętrze PQI skrywało paczkę ogniw litowo-polimerowych. Producent deklaruje, że producentem akumulatorów jest LG, co zwykle oznacza lepszy proces kontroli jakości, większą trwałość i stabilność baterii. Nowsza technologia umożliwiła zagęszczenie ogniw i nadanie im dowolnego kształtu, przez co powerbank jest znacznie cieńszy i zwarty.

Podsumowanie

Ogniwa:
W tańszym powerbanku mamy do czynienia z ogniwami starszego typu, produkowanymi przez nieznanego producenta. W efekcie, nie znając dokładnie możliwości układów zabezpieczających akumulatory ciężko jest określić ich wytrzymałość. Ogniwa LG zastosowane w powerbankach PQI dają nam pewną gwarancję dłuższego i wydajniejszego działania.

Obudowa:
Zwarta i aluminiowa obudowa budzi większe zaufanie. Nawet w przypadku porysowania czy upuszczenia nie będzie podatna na pęknięcie, jak w przypadku obudowy plastikowej. W tańszym urządzeniu faktura skóry stara się ratować sytuację, lecz przyjemna w dotyku powierzchnia aluminium sprawia znacznie lepsze wrażenie.

Dzięki nowszym ogniwom PQI jest również cieńszy, co nie jest bez znaczenia w naszych plecakach, torbach i torebkach.

Inne funkcje:
PQI wyposażony jest w latarkę, która jest kolejnym nieocenionym akcesorium podczas różnych podróży. Istotnym elementem jest również ubezpieczenie na zawrotną sumę 10 milionów dolarów. Tutaj sprawa jest prosta: producent jest tak pewien swojego urządzenia, że nie ma szans na uszkodzenie innego urządzenia poprzez ładowanie przez powerbank PQI, że nie boi się gwarantować nawet tak wysokich wypłat.

Z naszych pomiarów, zdjęć i wniosków jasno wynika, że dołożenie kilkudziesięciu złotych i zainwestowanie w jakość powerbanka to usprawiedliwiony wydatek. Szczególnie jeśli zależy nam żeby z niego aktywnie korzystać, a nie trzymać w szufladzie.